13.06.2016r. Pokusa DIAMONDcoat SNOW WHITE&MIX COLOR
Na początku maja Pokusa ogłosiła nabór na testerów nowej linii produktów DIAMONDcoat. Nie zastanawiałam się i od razu zgłosiłam Nasza kandydaturę. Pozostało tylko czekać na werdykt. Niedługo później ukazały się wyniki i okazało się, że zostaliśmy wybrani i jako jedni z 5 testerów otrzymamy produkt Pokusy (wszystkich testerów było 10 - pięciu z psami o sierści białej/jasnej i pięciu z psami o sierści ciemnej).
Czym właściwie jest Pokusa?
Na stronie internetowej Pokusy znajduje się taka krótka informacja:
Ideą firmy” jest tworzenie naturalnych dodatków żywieniowych o niekonwencjonalnej formule, wygodnych w podawaniu i przechowywaniu, które pozbawione niebezpiecznych czy antyodżywczych substancji syntetycznych stanowią naturalną, zdrową i bezpieczną alternatywę dla produktów na bazie „chemicznych polepszaczy””.
Producent wypuścił na rynek kolejno linie : Premium Plus, RawDietLine, DIAMONDcoat i nowość Fun&Mniam.
Co możemy znaleźć w danych kategoriach?
Pokusa Premium Plus to preparaty organiczne, które mają za zadanie zapobiegać niedoborom, a także pomagać w utrzymaniu kondycji fizycznej. RawDietLine to naturalne suplementy diety dla naszych czworonogów. DIAMONDcoat to linia preparatów, które mają za zadanie poprawić kondycję skóry i sierści. Niedawno szeregi pokusy zasiliła nowość Fun&Mniam czyli Psie lody.
Przejdźmy jednak do konkretów, a mianowicie do linii DIAMONDcoat – witamin na sierść i włosy.
Linia ta ma dwie wersje produktu. Preparat SNOW WHITE&MIX COLOR „dedykowany psom o białej, jasnej bądź mieszanej z białym włosem sierści”. Drugi preparat dostępny w tej linii to DEEP COLOR&SUPER SHINE polecany psom „o sierści : czarnej, podpalanej, czekoladowej, szarej, błękitnej, rudej i aprikot. Obie wersje dostępne w opakowaniach po 180g. My do testów dostaliśmy naturalnie SNOW WHITE&MIX COLOR.
Pierwsze wrażenia
Produkt otrzymaliśmy bardzo szybko. Rooney jak zwykle gdy przychodzi paczka dla niego – nie wiem skąd wie :) - nie odstępował mnie na krok. Po otwarciu przesyłki naszym oczom ukazało się kartonowe opakowanie. Niby zwykłe, ale mające coś w sobie. Z resztą jak wszystkie produkty Pokusy. Ich szata graficzna jest bardzo ładna, kolory zawsze współgrają ze sobą, na opakowaniach znajdują się same potrzebne informacje. Nic dodać, nic ująć.
Pokusa DIAMONDcoat SNOW WHITE&MIX COLOR – suplementy na sierść i skórę
Jak już wspominałam jest to preparat dla psów o sierści jasnej. Podawać go powinniśmy gdy zauważymy , że sierść jest matowa i brak jej połysku oraz gdy zauważymy zażółcenia. Wskazaniem do stosowania jest też swędzenie czy złuszczanie skóry, a także zgrubienie naskórka. Produkt ma pomóc w zwalczaniu problemów po przebytych chorobach bądź w trakcie linienia. DIAMONDcoat zawiera niezbędne składniki potrzebne do tworzenia masy kreatynowej mającej wpływ na przyrost łodygi włosa, a także regulacje metabolizmu skóry.
Co najbardziej rzuciło mi się w oczy gdy czytałam informacje o produkcie? Wytłuszczone przez producenta zdanie.
Pozostało więc sprawdzić, czy aby na pewno już po 14dniach zobaczymy różnicę.
Skład
Wszystkie składniki zawarte w produkcie zostały do niego dodane w czystej postaci -świeżo po zmieleniu, po wcześniejszej obróbce termicznej.
Składniki analityczne przedstawiają się następująco :
Dawkowanie
Producent zaleca podawać produkt raz dziennie w formie proszku bądź wymieszania go z karmą. Do produktu dołączona jest miarka, która zwiera 2g proszku.
Na tylnej części opakowania znajduje się informacja o długości trwania suplementacji.
Testy czas zacząć
Zgodnie z zaleceniami na opakowaniu psu ważącemu ponad 30kg trzeba podawać 10-12g produktu dziennie. Rooney waży 38kg i zdecydowałam, że podawać mu będę 10g produktu-myślałam tu o psach dużo większych, dla których dawka powinna być większa. Tym sposobem opakowanie 180g powinno nam starczyć na równo 18dni. Jak zaleca producent zarówno na stronie jak i opakowaniu produkt należy podawać wymieszany z karmą. DIAMONDcoat zdecydowałam podawać do śniadania – czyli do suchej karmy ponieważ do wieczornego posiłku dodaje już czystek i nie chciałam wszystkiego mieszać.
Pierwszego dnia suchą karmę posypałam proszkiem i wymieszałam. Sporo go jednak opadło na dno miski z racji niewielkiej porcji jaką Rooney je na śniadanie. Jaka była jego reakcja? W pierwszej chwili po podejściu do miski powąchał posiłek i popatrzył na mnie. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać czy posiłek zostanie zjedzony czy też młody urządzi strajk – głód jednak wygrał i posiłek zaczął znikać. Problem pojawił się gdy karmy zaczęło ubywać. Proszek, który się obsypał powodował, że Rooney najzwyczajniej zaczął się krztusić.
Problem zrozumie każdy kto próbował zjeść choćby raz suche kakao :) . Następnego dnia postanowiłam karmę wraz z dosypanym proszkiem trochę zmoczyć i tu posiłek został zjedzony bez problemu. W taki sposób karmę podawałam przez 5 kolejnych dni i podawałabym pewnie do końca opakowania jednak młody zaczął Nam strajkować – niezbyt chętnie jadł namoczoną karmę. Do głowy wpadł mi pomysł z ugotowaniem mu makaronu, który uwielbia, a że ostatnio troszkę schudł-stwierdziłam że nie zaszkodzi.
Makaron z lekko zwilżonym proszkiem mieszał się idealnie i w tej formie zdecydowanie najbardziej odpowiadał psu. W taki sposób dobrnęliśmy do końca opakowania.
Po zakończeniu opakowania zgłosiłam problem związany z podaniem suchego produktu koordynatorowi nadzorującemu testy. Odpowiedź była bardzo szybka. Otóż proszek można mieszać z wodą i dopiero w takiej formie podawać :). Taka informacja zostanie uzupełniona na stronie internetowej oraz na opakowaniach :) Także myślę, że już niebawem nikt nie będzie miał problemu z podanie go na sucho :)
Podsumowanie
Pokusę stosowaliśmy 18dni akurat w okresie gdy Rooney zaczął linieć. Moim zdaniem był to zbyt krótki czas by można było dostrzec wielkie zmiany. Jednak pod koniec stosowania produktu zauważyłam, że sierści wychodzi coraz mniej. Nie wiem jednak czy wiązać to z produktem, czy z faktem, że linienie z czasem musi się skończyć. Gdybyśmy mieli możliwość testować produkt dłużej z pewnością sprawa by się wyjaśniła i zobaczylibyśmy lepsze efekty. Produkt z pewnością nie wpłynął na Roo negatywnie. Sierść nie zrobiła się matowa ani też nie zaczął się drapać. Nie mieliśmy także rewolucji żołądkowych. Pokusa wyraźnie mu smakowała, a miska zawsze była wylizana do czysta. Jeśli chodzi o opakowanie – moim zdaniem – zdecydowanie lepiej byłoby gdyby produkt był pakowany tak samo jak seria RawDietLine. O ile woreczek strunowy pomaga zachować świeżość produktu, tak musimy uważać aby niczym go nie zahaczyć i go nie rozerwać. W pudełeczku byłoby zdecydowanie bezpieczniej. Owszem, można woreczek każdorazowo pakować w kartonowe opakowanie, jednak dla mnie było to delikatnie uciążliwe przez co kartonik wyrzuciłam, a zostawiłam sam woreczek z miarką. Jeśli chodzi o koszt suplementacji. Przy psie ważącym prawie 40kg suplementacja starcza na 18dni. Producent zaleca stosowanie minimum 60dni czyli trzeba by kupić 3 opakowania co przy produkcie kosztującym 29,90zł daje prawie 90zł. Czy to dużo czy mało – zostawiam do oceny każdemu. Dodatkową zaletą jest sam kontakt z firmą. Na wszystkie wiadomości odpisują bardzo szybko, a jakiekolwiek uwagi przyjmują do siebie i szybko starają się poprawić.
Dość niedawno przez przypadek trafiłam na stronę PSIsmak. Na niej znalazłam ofertę ciasteczek dla psów robionych z naturalnych składników. Przejrzałam ofertę i przyznam-na samą myśl aż zachciało mi się jeść. Na stronie znajdziemy nie tylko opisy poszczególnych produktów wykorzystanych do produkcji, smaki ciastek i ich składy . Znajdziemy także zdjęcia przedstawiające produkcję przysmaków. Od produktu do efektu końcowego-brawo! Jak tylko zobaczyłam informację, że poszukują testerów-nie wahałam się ani chwili. Niedługo później otrzymałam wiadomość, że będzie nam dane tych cudowności spróbować i tak też Rooney został testerem :)
Ale od początku. Czym tak naprawdę jest PSIsmak? PSIsmak to dzieło miłości do psów J Producent na stronie zapewnia, że ciasteczka przygotowywane sa tylko z naturalnych składników. Z produktów świeżych-pochodzących z działki, sadowników, rolników oraz sklepów ze zdrową żywnością. Bez dodatków żadnych konserwantów, barwników i sztucznych aromatów, a wszystkie wykorzystane składniki nadają się do spożycia przez ludzi :)
Mało tego – ciasteczka przechodzą selekcję przed sprzedażą – a tym jakże ważnym zadaniem zajmują się domowi czterołapi eksperci. Powiedzcie samy – czy może być lepiej? Owszem, jeśli ktoś ma czas i umiejętności (znam takich co wodę na herbatę przypalą) może sam piec ciasteczka dla swoich psiaków. Jednak jeśli nie mamy albo czasu albo umiejętności – zamówienie ciastek od PSIsmak to najlepsze rozwiązanie. Tym bardziej, że w ofercie na chwilę obecną jest 11 smaków, a kto wie czym producent jeszcze nas zaskoczy :) ?
PSIsmaki: 1. RAJ W PYSIU (JABŁUSZKOWE) 2. PYCHA RYBA (SZPROTKOWE) 3. TUŃCZYKOWE LOVE (TUŃCZYKOWE) 4. WĄTRÓBKOWE LOVE (WĄTRÓBKOWE) 5. KREWKA MARCHEWKA (MARCHEWKOWE) 6. BANANOWY SONG (BANANOWE) 7. FRANCUSKI PIESEK (SEROWE) 8. MUUUrowany Psismak 9. ZIELONO MI (PSTRĄG I BROKUŁY) 10. ALE PASZTET(pasztecikowe) 11. oDROBina PRZYJEMNOŚCI (DRÓB I BROKUŁY)
Paczka pełna pyszności
Na paczuszkę nie czekaliśmy długo biorąc pod uwagę, że ciasteczka wypiekane są na zamówienie, a nie hurtowo by potem leżeć i czekać na klienta. Pierwsze co rzuciło się w oczy to opakowanie. Ciacha są zapakowane w foliowe woreczki, na których znajduje się lista smaków z oznaczeniem tego konkretnego. Uroku dodają żółte wstążeczki którym woreczek jest zawiązany – lubię takie szczegóły. Do testów dostaliśmy 5 smaków. Pycha ryba, tuńczykowe love, wątróbkowe love, francuski piesek oraz muuurowany psismak. Rooney zainteresował się paczuszką jeszcze przed otwarciem woreczków – co tu dużo mówić ciasteczka ładnie pachną, i czuć to już delikatnie przez zamknięty woreczek :)
Testy czas zacząć
Jak już wspomniałam dostaliśmy różnych smaków. Na pierwszy ogień poszły ciasteczka : TUŃCZYKOWE LOVE. Jak sama nazwa wskazuje są to ciasteczka o smaku tuńczykowym. W ich składzie znajdziemy : pełnoziarnistą mąkę pszenną, siemie lniane, tuńczyka, jajka, mix oleju i oliwy z oliwek. Ciasteczka te mają formę rybek J. Pachną bardzo przyjemnie i delikatnie. Rooney uwielbia wszelkie rybne przysmaki. Do tej pory prym wiodły przysmaki Fish4dogs Sea Jerky, jednak widzę że i dla tych „rybek” jest w stanie wiele zrobić. Ciasteczka są kruche-można je złamać jednak trzeba w to włożyć troszkę siły. I dobrze-mamy pewność że nie połamią nam się w kieszeni na spacerze.
Na drugi ogień poszły WATRÓBKOWE LOVE czyli wątróbkowe kosteczki. ) Ich skład : mix pełnoziarnistej mąki pszennej i orkiszowej, siemie lniane, wątróbka drobiowa, jajka, mix oleju i oliwy z oliwek. Pachną równie przyjemnie co poprzednie jednak trochę mocniej – a ich zapach bardziej przypomina mi rybę :D Trochę twardsze niż wyżej omawiane rybki. Kolejne testowaliśmy ciasteczka które kryją się pod nazwą FRANCUSKI PIESEK czyli ciasteczka serowe. Nam trafiły się w kształcie kosteczek i jednego króliczka J skład nie jest zaskoczeniem : mix białej mąki pszennej i orkiszowej, ser żółty , siemie lniane, jajka, mix oleju i oliwy z oliwek. Cudownie pachną serem ale delikatnie-nie jest to intensywny zapach sera po którym po dłuższym wdychaniu może robić się słabo J Musze przyznać, że skosztowałam-i w smaku sa naprawdę dobre :D Są „miększe” niż wątróbkowe i łatwiej je połamać na mniejsze kawałki.
Czwartym smakiem jaki do nas trafił był MUUUROWANY PSIsmak czyli ciacha o smaku wątróbkowym z buraczkami. Skład: mix białej mąki pszennej i pszennej pełnoziarnistej, wołowina (z łopatki lub szynki), buraki, jajka,majeranek tarty, mix oleju i oliwy z oliwek. Powtórzę się – ładnie pachną i są najtwardsze ze wszystkich.
Ostani woreczek skrywał smak PYCHA RYBA – o smaku szprotkowym zrobione z pełnoziarnistej mąki żytniej, siemienia lnianego, szprotek wędzonych, jajek, mix oleju i oliwy z oliwek. Pachną świetnie-taką typową, wędzoną rybką. Zapach na tyle zapada w pamięci, że kolejnego dnia szukałam w sklepach makreli wędzonej-dla siebie :) Rooney miał swój woreczek :)
Testy były bardzo przyjemne. Rooney zajadał się ciachami naprawdę z wielkim smakiem. Ja zaś rozkoszowałam się cudowynych zapachem który wydobywał się z opakowania każdorazowo jak pakowałam smaki na spacer, a także podczas niego gdy wręczałam je dzielnemu testerowi.
Wybierając smakołyki zwracam uwagę przede wszystkim na skład – ponieważ chcę dawać Rooneyowi to co najlepsze i najzdrowsze. Owszem, w naszej saszetce znajdują się czasem psie fast foody, ale tylko na specjalne okazje, gdy wiem że zrobił coś co wymagało od niego naprawdę wiele skupienia i czasem silnej woli :) jednak stale szukam takich przysmaków, które zastąpią tamte. I w tym miejscu muszę przyznać, że zarówno TUŃCZYKOWE LOVE jak i PYCHA RYBA są w stanie zastąpić wątpliwej jakości nagrody.
Podsumowanie
PSIsmak oferuje szeroki wybór przysmaków. W ofercie znajdziemy jak wspomniałam aż 11 wersji – myślę, że każdy, nawet francuski piesek znajdzie tu coś dla siebie. Ciasteczka pięknie pachną, można podawać je zarówno w całości jak i łamiąc na drobniejsze kawałki – troszkę się przy tym kruszą ale minimalnie. Co ważne – przynajmniej dla mnie- nie są tłuste. Wielkim plusem tych ciasteczek jest to, że są zdrowe – wyrabiane z naturalnych składników i bez polepszaczy smaków. Wyrabiane przez osobę, dla której psy są przyjaciółmi. Cena ciasteczek to 6 zł za 10 dkg – w standardzie czyli kosteczki. Serduszka i goldenki - 5,50 zł za 10 dkg. Na pierwszy rzut oka może i dużo-jednak jak przeanalizujemy skład i weźmiemy pod uwagę, że są to przysmaki zdrowe-myślę że warto zainwestować.
My polecamy !
Plusy: -zapach -smak -wypiek z naturalnych, zdrowych składników -brak konserwantów, sztucznych barwników i aromatów -łamliwość
Jakiś czas temu sklep Dogcessories przeprowadzał konkurs, poszukując testerów innowacyjnych akcesoriów jak smycze i szarpaki. Zgłosiliśmy chętnie swój udział i czekaliśmy na wyniki. Jakaż była moja radość gdy wśród testerów znaleźliśmy się i my. Do testów dostaliśmy szarpak – Szarpuś Best Tug Toys mały. Dlaczego mały? Wynikło to ze zwykłej pomyłki, jednak zdecydowaliśmy się nie wymieniać go i poddać naprawdę konkretnym testom :)
Dogcessories – co to za marka?
Dogcessories to marka stworzona przez grupę pasjonatów, która przez długi czas obserwowała zachowania psów i ich relacje z ludźmi. Lata obserwacji pozwoliły na stworzenie akcesoriów wygodnych i bezpiecznych, nie tylko dla psów ale także ich właścicieli.
Szarpuś Best Tug Toys – co czyni go wyjątkowym?
Firma wypuściła na rynek dwa rodzaje szarpaków duży i mały. Szarpuś Best Tug Toys mały ma ok. 35cm długości i 2cm średnicy. Wykonany z polaru, w kolorze żółto-niebieskim. Przeznaczony dla psów małych i średnich. Co więc w nim wyjątkowego? Na stronie producenta możemy przeczytać, że jest to zabawka wszestronna i wyjątkowa. Dlaczego? Ponieważ zakres jego zastosowania jest bardzo szeroki. Można zabrać go ze sobą na spacer, wykorzystać do połączenia z inną zabawką np. Hol-ee-roller, a połączenie kolorów pomagać ma w skupieniu na nim. Po drugie – jest trwały. Wykonany z najwyższej jakości i gramatury materiału, co gwarantuje nie tylko jego trwałość ale i elastyczność. Jest też łatwy w czyszczeniu – wystarczy wrzucić go do pralki. Dogcessories nie jest także obojętne na środowisko – materiał, z jakiego wykonany jest szarpuś wykonany jest z przetworzonych plastikowych butelek J. Mało tego – firma dba także o społeczeństwo – każdy szarpak wykonywany jest przez osoby zagrożone wykluczeniem społecznym i podpisywany przez wykonawcę. Wielkie brawa! Jako osoba studiująca resocjalizację i mająca do czynienia z osobami pozbawionymi wolności, wiem jak ważne dla tych osób jest zajęcie, coś czym mogą zając nie tylko ręce ale i myśli.
Po trzecie-szarpuś jest bezpieczny. Materiały posiadają zaświadczenia od dostawców, iż spełniają wymogi rozporządzenia REACH. Zarówno materiał, jak i barwniki nie zawierają zakazanych w Europie substancji toksycznych, a wszystkie materiały zakupione są od Polskich dostawców. Dzięki temu mamy pewność, że nawet gdy nasz czworonożny przyjaciel zacznie memlać i dziamać szarpusia nic toksycznego nie dostanie się do jego organizmu. Jak zapewnia producent – szarpak ten nie rozwarstwia się także podczas żucia jak inne tego typu zabawki.
Pierwsze wrażenie
Po otwarciu koperty moim oczom ukazał się szarpuś. Niby zwykły, polarowy. Jednak moją uwagę od razu zwróciła zawieszka. Bardzo ładnie spersonalizowana, zawierająca kilka ważnych informacji. Po pierwsze – zaświadczenie o autentyczności zabawki J Po drugie – informacje, kto wykonał nasz szarpak :) Po trzecie-krótką i zwięzłą informacje o zabawce i kod QR pod którym możemy znaleźć więcej danych i po czwarte-dowiadujemy się, że została ona wykonana przez osoby zagrożone wspomnianym już wykluczeniem społecznym. Do szarpusia przytwierdzona była także metka J Przyznam szczerze – naprawdę byłam pod wrażeniem dbałości o szczegóły. Wszystko zrobione z wielkim smakiem i było bardzo estetyczne. Jak na nową zabawkę zareagował Rooney? Cóż mogę powiedzieć – zrobił klasyczną wiewiórę i oczy kota ze Shreka :)
Testy czas zacząć
Rooney jak tylko dostał nowy szarpuś poleciał na swoje legowisko się z nim zapoznać i wstępnie wymemlać :D Tak na wszelki wypadek gdyby kto chciał mu go zabrać J Po krótkiej chwili już biegał po domu z szarpakiem w pysiu, radośnie nim wymachując i zachęcając do zabawy. Mając na uwadze, że ten model przeznaczony jest dla psów małych i średnich obawiałam się trochę, że długo nie przetrwa. Jednak jak testować to testować. Zaczęliśmy się przeciągać, a szarpuś radził sobie bardzo dobrze. Widać było, ze Roo przyjemnie się go trzyma w pysiu. Szarpuś jest też bardzo delikatny i mimo siły z jaką zdarza się Nam przeciągać, ani razu nie zapiekła mnie dłoń, co zdarzało się przy innych tego typu zabawkach.
Testy testy testy
Rooney szarpakiem bawił się codziennie, czasem mniej a czasem bardziej intensywnie. Czasem przeciągał się z nami, czasem bawił się sam. Szarpak wykorzystywaliśmy klasycznie, zabieraliśmy na spacery, wykorzystywaliśmy jako aport. Dla Roo faktycznie był dobrze widoczny-nigdy nie miał problemu z lokalizacją, nawet w wyższej trawie. Wykorzystałam go też do połączenia z wspomnianą piłką ażurkową. Bawiliśmy się nim nie tylko w domowym zaciszu ale i na ogrodzie. Miał styczność z ziemią, trawą i błotem. Doprowadzenie go do stanu używalności było bardzo proste-tak jak wspomniał producent-wystarczyło wrzucić go do pralki – po wszystkim był jak nowy. Mimo, że dostaliśmy wersję przeznaczoną co najwyżej dla średnich psów – a Roo to duży kawaler, szarpak przetrwał bez większego problemu i służy Nam do dziś.
Podsumowanie
Szarpuś otrzymaliśmy 16 stycznia. Testowaliśmy dość długo – jak podejmujemy się sprawdzianu chcemy by był jak najbardziej rzetelny. Z testów jesteśmy bardzo zadowoleni. Jak wspomniałam wyżej-Best Tug Toys jest z nami dalej, prawie nienaruszony. Nie ma tylko metki- Rooney pozbawia jej każdą zabawkę :D i kawałka końcówki, którą zbyt mocno wymemlał. Kawałki które przeżuwał faktycznie nie rozwarstwiły się-dalej były kawałkami które młody po prostu wypluł. Szarak jest taki jak zapewnia producent na swojej stronie - delikatny, elastyczny i dobrze widoczny, a także łatwy w utrzymaniu. My jesteśmy zadowoleni i polecamy każdemu :)
Pod koniec września otrzymaliśmy od sklepu zwierzakowo.pl kolejny produkt do testowania. Tym razem była to karma Alpha Spirit.
O marce pisaliśmy już we wcześniejszym wpisie dotyczącym Nóg wieprzowych. Warto jednak powtórzyć, że Alpha Spirit chce „…wrócić do natury i dać Twojemu psu jedzenie organiczne odpowiednie we współczesnym świecie”. Firma stworzona po to, by zwrócić psom ich korzenie. Produkty tej firmy są hipoalergiczne, w 100% naturalne oraz produkowane z pomocą technologii Tenderize.
Rodzaje karm oferowanych przez Alpha Spirit
Producent ma w swojej ofercie dwa rodzaje karmy. Karmę Only Fish oraz testowaną przez nas – Multi-protein. Zarówna jedna jak i druga to karmy półwilgotne. Sprzedawane są w opakowaniach 1,47kg, 5,6kg oraz 9,5kg. Only Fish to karma bogata w kwasy tłuszczowe, których źródłem są świeże ryby. Ich białko jest bardzo łatwo przyswajalne i trawione. Karma tego typu świetnie nadaje się dla alergików. Only Fish jest wytwarzana z 85% świeżych ryb. W składzie znajdziemy też kiełki roślin strączkowych pomagających w trawieniu. Alpha Spirit nie zawiera zbóż, mączek mięsnych oraz glutenu. W efekcie zapobiega tworzeniu kamienia nazębnego.
Multiproteinowa karma Alpha Spirit
My do testowania dostaliśmy właśnie wersję Multiproteinową czyli taką, w której występują różne rodzaje białka zwierzęcego. Dzięki zastosowaniu wcześniej wspomnianej technologii Tenderize – źródła białka występujące w karmie są wstępnie strawione, a białka łatwo przyswajalne.
Skład
Karma Multiproteinowa została wytworzona z 85% świeżego mięsa. Tak jak wersja Only Fish zawiera kiełki roślin strączkowych pomagające w trawieniu i tak jak Only Fish nie zawiera mączek, zbóż i glutenu.
-85% świeżego mięsa i świeżych ryb (25% świeżego kurczaka, 20% świeżej wołowiny, 20% świeżej wątroby wieprzowej, 20% świeżych ryb śródziemnomorskich); -kiełki roślin strączkowych (groch zielony, groch biały, soczewica jadalna), jajka, marchew, jagody; -gliceryna, wyciąg z Yucca Schidigera, ekstrakt drożdżowy z Sacharomyces cerevisiae, tauryna, glukozamina, siarczan chondroityny. Naturalne konserwanty: tymianek i rozmaryn.
Skład analityczny: białko (min) 34%, tłuszcz (min) 15%, włókno (max) 0,8%, popiół (max) 6,9%, wilgotność (min) 22%, węglowodany (max) 21,3%, Omega-3 (min) 2%, omega-6 (min) 3,7%, EPA (min) 0.15%, DHA (min) 0,7%. Wapń 1,52% Fosfor 1,11%. Widząc taki skład nie miałam wątpliwości czy podać ją Rooneyowi, którego staram się karmić jak najlepszymi produktami.
Pierwsze wrażenie
Do testowania dostaliśmy 2 opakowania po 1,47kg. Już wygląd samych opakowań przyciąga uwagę. Na przodzie mamy znane już wcześniej zdjęcie wilka i podstawowe informacje dotyczące karmy (skład, technologie, wielkość opakowań). Na boku natomiast znajdują się informacje dotyczące wpływu karmy na psa –zapisane w skrócie i okraszone rysunkami. W kartonie znajduje się 7 paczuszek o wadze 210g. To właśnie one pomagają zachować właściwości karmy. Wygląd samej karmy jest inny od tych które widujemy zazwyczaj. Alpha Spirit ma chrupki o kształcie kwadracików, które niby są twarde, jednak lekko się kruszą. Są małe (jak na dużego psa). Zapach jest bardzo przyjemny, choć mimo, że ta wersja zawiera tylko 20% ryb – jest ona dość wyczuwalna.
Testy czas zacząć
Rooney już za sam zapach karmę pokochał. Jak tylko tworzyłam opakowanie wprost przykleił się do mnie. Na próbę podałam mu kilka chrupek – zostały przez Rooneya wręcz wciągnięte. Długo prosił o jeszcze. Na początku bałam się, że przez ich wielkość będzie je połykał jednak nic takiego nie miało miejsca. Rooney gryzł nawet pojedynczo podane ziarenka. Na kartonowym opakowaniu tak jak na stronie internetowej możemy znaleźć dawkowanie karmy.
Dla psa o wadze 40kg producent zaleca podawanie 400g dziennie. Rooney jednak dostawał porcję 100g dziennie ponieważ jest jeszcze karmiony surowym mięsem. Biorąc pod uwagę takie dawkowanie, karma którą dostaliśmy powinna starczyć na 28dni. Starczyła na 23 ponieważ chrupki wykorzystywałam także jako smakołyki podczas spacerów. Przez cały okres testowania Roo pochłaniał dzienną porcję z prędkością światła. Już samo przygotowanie posiłku powodowało u młodego wielką radość. Jak tylko zbliżała się godzina kamienia Rooney zaczynał kursować pod szafkę, w której chowamy karmę.
Tak jak wspomniałam wyżej karmę wykorzystywałam także na spacerach. Wielkość chrupek jest idealna na nagródki, a Rooney bardzo chętnie wykonywał za nie wszelkie polecenia. Chrupki nie brudzą rąk przez co odpada nam problem z wycieraniem dłoni po podaniu nagrody. Malutkim minusem jest to, że karma lekko się kruszy przez co w kieszeni czy saszetce zostaje proszek.
Cena
Opakowanie o wadze 1,47kg kosztuje 70zł, czyli koszt paczuszki 210g wynosi 10zł. Gdybym chciała karmić Rooneya tylko i wyłącznie tą karmą – na miesiąc musiałabym kupić dwa opakowana karmy 1,47kg i jedno 9,5kg. Łączny koszt to ponad 300zł. Karmiąc dodatkowo surowizną potrzebowałabym dwóch opakowań o wadze 1,47kg czyli 140zł miesięcznie. W chwili obecnej na moją kieszeń to zdecydowanie za dużo. Jeśli jednak ktoś ma małego psa bądź wyższy budżet – nic nie stoi na przeszkodzie w wypróbowaniu czy karmieniu Alphą Spirit.
Podsumowanie
Rooneyowi karmę podałam pomijając stopniowe wprowadzanie. Wcześniej jadł różne karmy i nigdy problemu przy zmianie nie było dlatego tym razem zdecydowałam się zrobić tak samo. Ani na początku ani przez cały okres trwania testów u Rooneya nie wystąpiły żadne problemy żołądkowe. Ilość kup ani ich wygląd się nie zmienił. Nie zmieniła się także ilość wypadającej sierści ani jej wygląd. Sierść nie zmatowiała, jest tak samo miękka jak przed testami. Karma była zjadana ze smakiem, nigdy nic nie zostało na później. Niesamowitym plusem jest to, że karma pakowana jest w małe paczuszki, co jest bardzo pomocne gdy mamy w planach wyjazd. Nie musimy wtedy „bawić” się w przygotowania porcji i to w czym je przechowamy. Karmę możemy zdecydowanie polecić. Skład, zapach, wpływ na psa-wielki plus. Gdyby cena była trochę niższa bez wahania zagościłaby u nas na stałe.
Plusy -wysoka zawartość mięsa oraz brak zbóż, mączek i glutenu -smakowitość -przyjemny zapach -brak konserwantów -wszystkie składniki wykorzystane w karmie nadają się do spożycia przez ludzi -małe opakowania pozwalające na odpowiednie przechowywanie karmy Minusy -cena
Kolejnym produktem, który mieliśmy przyjemność testować w ramach współpracy ze sklepem zwierzakowo.pl były nogi wieprzowe firmy Alpha Spirit.
Alpha Spirit - co to za marka?
Na stronie producenta możemy znaleźć takie informacje : „Alpha Spirit jest innowatorem, wizjonerem, chce wrócić do natury i dać Twojemu psu jedzenie organicznie odpowiednie we współczesnym świecie. Alpha Spirit stworzyliśmy z jasną misją – zwrócić naszym psom ich korzenie, ofiarować im idealny pokarm – taki, jakim żywili się ich przodkowie – wilki.” Brzmi bardzo ciekawie. Dalej możemy przeczytać, że karmę dla zwierząt produkują już od 1920roku, a od 20lat specjalizują się w karmach dla psów i kotów. Nie powiem – jak na moje oko sporo czasu.
Produkty Alpha Spirit są:
- Hipoalergiczne – produkty te nie uczulają ponieważ nie zawierają mączek mięsnych, składników dehydratyzowanych, glutenu oraz zbóż. - Tenderize Technology – ta metoda produkcji sprawia, że produkty są wysokiej jakości, zachowują doskonały smak i są źródłem mikroelementów. - w 100% naturalne – wszystkie składniki ich produktów nadają się do spożycia przez ludzi i zawierają najwyższej jakości mięso. Firma Alpa Spirit ma w swojej ofercie karmę dla psów, przysmaki i paluszki dla psów, a także przysmaki dla kotów i nogi wieprzowe.
Noga wieprzowa
Noga wieprzowa, którą serwuje nam producent to prawdziwa noga, która zachowuje wszystkie naturalne właściwości. Dostępna jest w 3 rozmiarach : mała, średnia i duża także możemy dopasować rozmiar do swojego pupila.
Pierwsze wrażenie
Pierwsze na co zwróciłam uwagę po rozpakowaniu przesyłki to opakowanie. Jest bardzo estetyczne, z resztą jak cała seria produktów. Przeźroczyste, z wieczkiem na którym znajduje się informacja o produkcie, data przydatności oraz grafika z pięknym wilkiem.
Testy czas zacząć
Już po delikatnym nacięciu opakowania Rooney nie spuszczał wzroku to ze mnie, to z tajemniczego pudełeczka. Noga pachnie bardzo przyjemnie, nie wyczułam „chemii”, która wręcz czuć gdy kupimy np. zwykłą kość wołową w zoologicznym. W oczy od razu rzuca się spora ilość tłuszczyku. Roo jak tylko dostał nogę, pobiegł z nią na tył ogrodu i zaczął „badać” smakołyk. Najpierw wąchał, przyglądał się i lizał, by po chwili oddać się memlaniu bez reszty.Schrupane nogi zajęło mu około40minut. Wielkim plusem jest to, że noga nie łamie się na małe, ostre kawałeczki – przynajmniej ja tego nie zauważyłam.
Podsumowanie
U Rooneya nie wystąpiły żadne problemy żołądkowe ani zaparcia z czego jestem bardzo zadowolona. Biorąc pod uwagę to, z jakim smakiem zjadł przysmak pewnie jeszcze nie raz zagości on w naszym domu. Wiadomo – kości nie można podawać za często, ale raz na jakiś czas możemy sprawić psu takie cudo – o ile oczywiście dobrze je toleruje. Noga ładnie pachnie, nie kruszy się, nie łamie na ostre kawałeczki. Cena nie jest wysoka, tym bardziej że takie smakołyki nie są serwowane psu codziennie. Z czystym sumieniem – polecamy! Plusy: -przyjemny zapach -smakowita -naturalna -dobra cena
Minusy: -opakowanie bez możliwości ponownego zamknięcia
23.08.2015r. Recenzja mokrej karmy Dolina Noteci Premium
Jakiś czas temu sklep zwierzakowo.pl poszukiwał testerów, którzy pomogą im w ocenie produktów dla zwierząt :) Od razu wysłałam zgłoszenie i udało się ! Pierwszy produkt, który dostaliśmy to mokra karma Dolina Noteci Premium.
Dolina Noteci- co to za marka? Na stronie producenta możemy przeczytać : „Marka DOLINA NOTECI PREMIUM skierowana jest do właścicieli psów, którzy dbają o zbilansowaną i pełnowartościową dietę swoich pupili, a co za tym idzie, poszukują karm charakteryzujących się najwyższą jakością. Nasz produkt składa się wyłącznie z przechodzących wieloetapowy proces selekcji starannie dobranych składników. DOLINA NOTECI PREMIUM jest marką dostępną wyłącznie w najlepszych sklepach zoologicznych, dlatego też mamy nadzieję, iż w pełni zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagających klientów oraz ich pupili.” Dodatkowo Dolina Noteci to karma produkowana w Polsce ! Kupując ją wspieramy lokalny biznes :)
Cechy karm Dolina Noteci
Opakowanie Karma zapakowana jest w puszki i saszetki, których etykieta jest bardzo estetyczna. Już na pierwszy rzut oka wygląda inaczej niż większość – nie ma na niej zdjęć uśmiechniętych psiaków, które to odwracają wzrok od składu. Na etykiecie Doliny Noteci nie ma też przesadnie wielu informacji – same podstawy takie jak smak, skład i dawkowanie – i za to wielki plus bo dzięki temu etykieta jest najzwyczajniej w świecie przejrzysta. Producent zadbał także o zróżnicowanie opakowań. Dolina Noteci Premium dostępna jest w puszkach 400g i 800g, a także w 500g saszetkach.
Zawartość wszelkich dostępnych na rynku puszek zawsze mnie zastanawiała. Po zerknięciu na etykietę najczęściej ukazywał się skład z zawartością mięsa min.4%. Mimo, że to minimum jakoś nie byłam w stanie się przekonać. Do tej pory zdarzało mi się w ramach urozmaicenia kupić mokrą karmę Gran Carno, której skład jako jedyny z dostępnych w sklepach mnie przekonywał (wołowina : 38%, płuca, mięso, wątróbka, serca, nerki, wymiona, bulion (31%), kurczak 30%, mięso, wątróbka, serca, węglan wapnia). Po otrzymaniu Doliny Noteci byłam mile zaskoczona. Każda wersja smakowa zawiera 65% mięsa! Moim zdaniem jak za tą cenę ( 8,19zł za puszkę 800g) to naprawdę sporo. Na stronie sklepu producenta możemy także znaleźćdodatkowe informacje dotyczące każdej wersji smakowej.
W ramach testów dostaliśmy 5 puszek o gramaturze 800g. Każda o innym smaku : wołowina, indyk, kurczak, dziczyzna oraz jagnięcina.
Rooney na co dzień je rano suchą karmę, a wieczorem surowe mięso z warzywami i owocami.W ramach testów Dolinę Noteci podawałam na kolację zamiast surowizny. Zdecydowałam się zostać przy mniej więcej takich samych proporcjach do jakich jest przyzwyczajony jedząc surowe, więc w ramach testów dostawał 350g karmy. Wprowadzenie odbyło się bez żadnych przygotowań gdyż zbiegło się z wyjazdem do Zakopanego.
Pierwsze wrażenie
Do Zakopanego zabrałam puszkę o smaku wołowiny. Po otwarciu byłam bardzo mile zaskoczona zapachem karmy. Pachniała dokładnie tak, jak moja ulubiona konserwa :) Rooney także wyczuł przyjemny zapach i już nie chciał odstąpić mnie na krok. Karma ma fajną konsystencję – da się zauważyć kawałki mięsa – nie jest to tylko zmielona papka. Dodatkowo widoczne są też chrząstki. Zanim zdążyłam nałożyć porcję na talerz, Rooneyowi już wisiała ślina dosłownie do pasa, a cała podłoga pod pyskiem była mokra. Kolacja zniknęła w oka mgnieniu, a młody jeszcze długo po niej oblizywał się i szukał sposobu by dostać jeszcze trochę.
Testów ciąg dalszy Kolejnego dnia śniadanie także rozpoczęliśmy puszką ponieważ było na tyle ciepło, że dowiezienie jej do domu nie miałoby sensu, a szkoda mi było wyrzucić tak dobre jedzonko.Kolejna porcja zniknęła więc w trybie natychmiastowym. Po powrocie z Zakopanego wróciłam do „planowanego” podawania puszek. Od tamtej pory Roo na kolację dostawał 350g. Biorąc pod uwagę takie dawkowanie testy trwały u nas 10dni.
Podsumowanie Każdy smak zrobił na mnie tak samo dobre wrażenie jak pierwsza puszka. Niezależnie od tego czy w ręku miałam puszkę o smaku jagnięciny, dziczyzny, kurczaka czy indyka – zawartość pachniała równie przyjemnie co otwarta na samym początku wołowina. Rooney pałaszował nałożone porcje w oka mgnieniu, by po skończonym posiłku przyjść prosić o jeszcze J W trakcie testów nie wystąpiły żadne problemy skórne czy gastryczne ( żadnych gazów czy problemów z luźną kupką). Nawet na samym początku – mimo wprowadzenia Doliny Noteci z dnia na dzień nie było żadnych problemów. Dolina Noteci Premium ma w swojej ofercie karmy dla szczeniąt i młodych psów (Junior) oraz psów dorosłych. Wersje zarówno dla ras dużych jak i małych. Ponad to w ofercie znajdziemy również karmę Light, Enegry oraz Senior Karmę możemy z czystym sumieniem polecić!
Plusy: -przyjemny zapach -smakowita -bez konserwantów -dobra cena
20.08.2015r. Recenzja Old Soul Orbee – Tuff Ball czyli popularnej Planetki
Old Soul Orbee - Tuff Ball czyli popularna Planetka firmy Planet Dog to kolejny produkt, który mieliśmy okazję testować w ramach konkursu TOP for DOG.
Planet Dog – co to za firma?
„Misją Planet Dog jest ukazanie jak wspaniałym zwierzęciem jest pies oraz jak bardzo może pomagać i wspierać człowieka” Planet Dog o swoich zabawkach pisze tak : „Solidne, kolorowe, trwałe, apetyczne, dla młodszych i starszych psów, rozwijające szeroko pojętą sprawność fizyczną i intelektualną, realizujące naturalne potrzeby”. Dodatkową ich zaletą jest to, że są ekologiczne. Firma zapewnia też, że wpływy ze sprzedaży zabawek zasilają różne Fundacje. Cóż – same plusy :) Firma utworzyła skalę trwałości, dzięki której możemy wybrać zabawkę, która będzie najodpowiedniejsza dla naszego psa. Skala ma 5 stopni i prezentuje się tak:
Old Soul Orbee-Tuff Ball – czyli Planetka dla seniorów
Na stronach internetowych prowadzących sprzedaż produktów zoologicznych możemy wyczytać, że Orbee-Tuff Orbee Ball została okrzyknięta Najlepszą Piłką Świata. „Rewelacyjna guma, miękka i elastyczna, jest bardzo przyjemna dla psich dziąseł. Jednocześnie jest bardzo wytrzymała i ma cudowny zapach mięty. Pierwszorzędna zabawka do aportowania: podczas lotu wydaje charakterystyczny świst, a odbita od ziemi skacze jak oszalała. Przeznaczona również do zabawy w wodzie." Planetka została oceniona jako 5 w 5 stopniowej Skali Trwałości Planet Dog – wg producentów przeznaczona jest dla silnych gryzaczy. Piłka występuje w 3 rozmiarach : S, M i L. Mamy do wyboru także 3 wersje kolorystyczne : niebiesko-zieloną, różowo-niebieską oraz kremowo pomarańczową, która świeci w ciemności. Producent zadbał także o psich seniorów wprowadzając na rynek właśnie wersję Old Soul. Według producenta jest ona dwukrotnie bardziej miękka i ma bardziej intensywna zapach od klasycznej wersji :) Zadbano także, by psi seniorzy mający już problemy ze wzrokiem szybko potrafili ją odnaleźć - Old Soul jest biało-niebieska:)
Sprawdziliśmy czy rzeczywiście jest taka super!
Kiedy dowiedziałam się, że popularna „Planetka” będzie testowana właśnie przez Nas – bardzo się ucieszyłam. Od dłuższego czasu ciekawiło mnie, czy ta niewielkich rozmiarów piłka, faktycznie jest taka najfajniejsza. O to czy Rooney będzie nową zabawką zainteresowany nie obawiałam się ani chwili – na widok piłki w głowie ma wielkie „WOW! Muszę ją mieć”:D . Jednak zainteresowanie wszelkimi zabawkami poza domem/ogrodem jest chwilowe i nie ma mowy o zabawie na spacerach-owszem zaaportuje kilka razy i tyle.
Pierwsze wrażenie
Pierwsze co zwróciło moją uwagę po otwarciu przesyłki, to to, że piłka bardzo przyjemnie pachnie miętą ! Owszem taką informację możemy znaleźć na stronach internetowych, jednak do tej pory zabawki które miały pachnieć miętą - miały zapach bardziej gumy pomieszanej z miętą niż samej mięty. Ta piłka pachnie mięta, nie gumą. Tak jak pisał producent wykonana jest z miękkiej gumy – od razu zaczęłam się zastanawiać czy piłka wytrzyma u Nas chociaż tydzień.
Pierwszy sprawdzian
Rooney od razu po otwarciu przesyłki zainteresował się nowością i aż nosiło go podczas oczekiwania na pierwsze testy. Na co czekać-czas testować :D Piłka faktycznie odbija się świetnie co jeszcze bardziej nakręcało Roo. Biegał z Planetką w pysiu, podskakiwał, podrzucał, wywracał się na plecy radośnie podgryzając piłkę. Jako że młody jest niszczycielem i mało która zabawka jest w stanie przetrwać, po kilku minutach zabawy sprawdziłam stan piłki. Nie było na niej żadnych śladów zębów – mimo konkretnego miętolenia! Nie odkształciła się też – no jak nówka wyjęta z opakowania. Korzystając z ładnej pogody i rozłożonego basenu mogliśmy od razu sprawdzić czy piłka nie tonie. Wrzucona do wody szybciutko wypływa na powierzchnię. Zabawa w wodzie przysparza nam całą masę śmiechu– piłka ucieka od pyska, ciężko ją złapać i wyłowienie zdobyczy trwa dobrą chwilę. Przy okazji mamy zafundowany pokaz baniek :D
Test atrakcyjności
Na najbliższy spacer do plecaka poza standardowym ekwipunkiem zapakowałam Planetkę. Ciekawa byłam na ile piłeczka będzie w stanie go zająć. Do tej pory jakiekolwiek próby zabawy na spacerze kończyły się fiaskiem. Nie ważne czy zabierałam ze sobą piłeczki, szarpaki czy jeszcze nieznane zabawki. Nic nie było w stanie przykuć jego uwagi i zainteresować na tyle, byśmy choć chwilę się pobawili. Wyciągnęłam Planetkę i przeżyłam szok. Zabawa pochłonęła Rooneya całkowicie. Aportowanie? Oczywiście, z wielkim zaangażowaniem! Podrzucanie, zabawa w ganianego. Czyste szaleństwo. Po zabraniu piłki jeszcze przez dobrych kilka minut kręcił się obok mnie z mina pt. "Dasz jeszcze?"
Wielofunkcyjność
Poza tym, że piłka świetnie się odbija i nadaje do aportowania nie tylko z lądu ale i wody możemy ją wykorzystać jeszcze na inne sposoby. Planetkę można potraktować jak kulę smakulę ładując do niej ulubione smakołyki. Poza dodatkowymi wrażeniami związanymi ze smakiem, kontynenty jakie znajdują się na piłce dodatkowo masują dziąsła. Przez piłkę możemy także przewlec sznur/szarpak polarowy i wykorzystać taki zestaw jak szarpak. Piłka jest w stanie wytrzymać naprawdę sporo :)
Podsumowanie
Przyznam szczerze zastanawiałam się ile dni i spacerów potrzeba by Rooney piłką się znudził. Do tej pory nie wiem! Roo jest tak samo nakręcony na piłkę jak na początku. Zarówno w domu, na ogródku czy na spacerze – za planetkę zrobi wszystko, a zabawa nią jest dalej WOW. Piłka mimo moich obaw dalej pachnie miętą. Przez praktycznie miesiąc miętoszenia, gryzienia i tarmoszenia nie odkształciła się i nie ma na niej śladów zębów! Od teraz Planetka jest nieodłącznym elementem wyposażenia na naszych spacerach, wyjazdach czy wystawach-taka chwila „odmóżdżenia” przydaje się każdemu :)
Na „+” -piłka nie do zdarcia, bardzo wytrzymała -sprężysta -pachnie miętą -wykonana z ekologicznych materiałów -łatwa w czyszczeniu -wielofunkcyjna
Na „-” -wysoka cena -w tracie zabawy musimy liczyć się z tym, że piłka od śliny będzie nam się wręcz wyślizgiwać z ręki
Kolejna paczka z produktami do testowania w ramach konkursu TOP for DOG zawierała naturalne gryzaki dla psów firmy E-pies.eu.
Dostaliśmy dwa opakowania w skład których wchodziły : płuco wołowe, kurza łapka, tchawica wołowa oraz ucho środkowe wieprzowe. Producent o swoich gryzakach pisze tak : „Wszystkie produkty pochodzą z polskich ubojni, które są pod stałą kontrolą weterynaryjna”. Na stronie internetowej znajdziemy bogatą ofertę naturalnych suszonych gryzaków, a także wiele innych produktów m.in. kości, gryzaki dentystyczne, suszoną rybę, suchą i mokrą karmę oraz artykuły do pielęgnacji, legowiska czy zabawki. Płuco wołowe Z informacji na stronie możemy przeczytać , że płuca to „produkt o naturalnym smaku i zapachu - chrupiący i aromatyczny prawdziwy smakołyk dla psa - zawiera dużą ilość witamin oraz białka, jest lekkostrawny i nietuczący.” Płuca są pocięte na 5-6cm kawałki. Roneyowi płucka bardzo smakowały. Sam zapach sprawiał, że siadał obok mnie i wyczekiwał na komendę.
Kurza łapka „Dobrze wysuszony chrupiący przysmak o ładnym zapachu. Lubiany przez wszystkie pieski. Dla bezpieczeństwa naszych piesków, obcięte są wszystkie pazurki.” Podejrzewam, że kurze łapki zna większość psiarzy. Podawane są zarówno gotowane, surowe, można z nich zrobić galaretę. Często występują właśnie w formie gryzaka. Super, że producent pomyślał o obcięciu pazurów-w przypadku kurzych łapek z którymi spotkałam się do tej pory pazury nie były obcinane. Jest to zdecydowanie gryzak, który najbardziej z całej paczki smakował Roo. Szalał już na sam widok łapki w dłoni, potrafił sam z siebie wykonać serię różnych sztuczek byle by dostać smakołyk.
Tchawica wołowa „Tchawica Wołowa jest naturalną przekąską i należy do ulubionych gryzaków naszych pupili. Ze względu na wymiary polecam większym rasom. Ciekawy kształt tchawicy sprawia, ze gryzak jest bardzo atrakcyjny.” Tchawica cięta jest na 5cm kawałki. Kształt ma faktycznie ciekawy, co sprawiło, że Rooney na początku zaczął się gryzakiem bawić i nie za bardzo wiedział jak ma się za niego zabrać Tchawicę mieliśmy już kilka razy jednak kupowana była w całości (sporo dłuższa i szersza). Pomysł sprzedawania tchawicy ciętej na mniejsze kawałki jest bardzo dobry-możemy spokojnie psu dawkować ilość podawanego gryzaka, a także podawać go jako nagrodę podczas ćwiczeń czy szkolenia.
Ucho środkowe „Ucho środkowe (muszelka) zbudowane jest z tkanki chrzęstnej. Nieregularny kształt sprawia, że pies nie może go łatwo pogryźć. Jest to świetna zabawa dla czworonoga, ponieważ może go w całości zmieścić w pysku i obgryzać bez użycia łap, jednocześnie masując sobie dziąsła i oczyszczając wewnętrzne powierzchnie zębów.” Tak jak napisał producent tak też było – zjedzenie muszelki było świetną zabawą. Rooney raz po raz brał ucho do pyska, memlał, wypluwał i czynność powtarzał. W trakcie przewracał się na plecy a nawet podskakiwał :)
Podsumowując Gryzaki dawałam jako nagrodę po serii ćwiczeń bądź wieczorem na wyciszenie. W trakcie podawania nie zauważyłam żadnych problemów żołądkowych. Rooneyowi gryzaki bardzo smakowały. Często sam chodził pod szafkę w której je trzymałam, a jak długo nie przychodziłam – wracał po mnie i prowadził po smaczka. Płuco było zdecydowanie najmniej zajmującym gryzakiem – znikało w oka mgnieniu. Następna w kolejności była tchawica, następnie ucho środkowe. Najdłużej zajmowała go kurza łapka. W ofercie sklepu znajdziemy całe mnóstwo gryzaków z podziałem na kategorie (wieprzowina, drób, baranina, dziczyzna itd.) – zdecydowanie jest w czym wybierać. Ceny nie są wysokie co działa na korzyść sklepu. My z pewnością skorzystamy z ich oferty nie raz. Polecamy !
10.07.2015r. Recenzja smakołyków Sea Jerky z Fish4Dogs Polska.
Smakołyki Sea Jerky z Fish4Dogs Polska to pierwszy produkt, który Rooney miał okazję testować dla TOP for DOG.
Producent pisze o nich tak : „Psy kochają ich smak – cudowne smakołyki! Zrobione w 100% z rybiej skóry, niskokaloryczne, posiadają chropowatą strukturę, która usuwa kamień nazębny. Ale to nie wszystko! Smakują tak, że psy na ich punkcie szaleją.”
Czy Rooney oszalał na ich punkcie? Sprawdziliśmy to.
Dostaliśmy wersję dla psów małych - TIDDLERS, których bok ma długość około 15 mm. W ofercie jest także wersja dla psów większych ras o boku ok. 25mm. Szczerze powiedziawszy gdybym nie zajrzała na stronę producenta nie pomyślałabym, że rybie kostki mogą występować w jeszcze większej wersji. Niestety nie da się ich połamać na mniejsze kawałki dlatego też nam służyły jako nagrody specjalne.
Pierwsze na co patrzę kupując smakołyki dla Roo to skład. Ważne jest dla mnie, aby to co mu podaję było dobrej jakości i nie tyczy się to tylko karmy ale także smakołyków, których zjada każdego dnia dość sporo.
SKŁAD: Składniki odżywcze: białko surowe 79%, zawartość tłuszczu 2,4%, popiół surowy 10%, błonnik surowy 0,6%, wilgotność 8%, kwasy Omega-3 0,3% Skład: skóra rybna 100% (nic więcej!) Wartość kaloryczna: 11,31 kcal/10 g Dawkowanie: do 5 smakołyków dziennie w zależności od wielkości (wagi) psa.
Patrząc na taki skład możemy być spokojni gdyż w smakołykach nie ma żadnych wypełniaczy, barwników czy dodatków niewiadomego pochodzenia. Jeśli nasz pies jest alergikiem, ale nie jest uczulony na rybę-możemy mu je śmiało podawać.
Wracając do Sea Jerky
Biorąc do ręki opakowanie od razu zwróciłam uwagę, że jest ono wyposażone w system wielokrotnego zamykania. Dzięki takiemu rozwiązaniu smakołyki pozostaną świeże na tak długo jak potrzeba, a i zapach nie będzie się ulatniał. Poza tym opakowanie jest ładne, nawiązujące do morza/oceanu. Przez „okienko” dobrze widać smakołyki dzięki czemu nie kupujemy „kota w worku”. Gdy już otworzyłam paczkę Rooney nie chciał odstąpić mnie na krok-ulatniający się zapach pochłonął go do reszty. Smakołyki mocno pachną rybą-ale co ważne-nie śmierdzą. Zanim dostał „kosteczkę” sam z siebie na zmianę siadał, warował i kręcił się w kółko – tak bardzo chciał spróbować nowości, którą trzymałam w ręce a nie chciałam się z nim podzielić.
Do zjedzenia nie trzeba było go długo namawiać. Pochłonięcie smaczka zajęło mu chwilę – chrupał z wielkim entuzjazmem, by chwilę po spojrzeć na mnie swoimi wielkimi oczami i poprosić o jeszcze. Pomyślałam wtedy – Kochany, tak łatwo to nie będzie! Biorąc pod uwagę fakt, że Rooney mimo, że jest strasznym łasuchem i w domu zje prawie wszystko (ogórkiem zielonym pluje na odległość) - a na spacerach mało który smakołyk jest w stanie przykuć jego uwagę – Sea Jerky musiały przejść próbę właśnie na spacerach. Już na najbliższy spacer zabrałam ze sobą kilka kostek i podczas sesji treningowej mogłam sprawdzić czy naprawdę pies oszalał na ich punkcie. Owszem - oszalał! Za tą cudowną, rybną kosteczkę był w stanie zrobić wszystko o co go prosiłam. Nie tylko w miejscu cichym i spokojnym. Sprawdzałam także w parku pełnym ludzi i skupiając jego uwagę, gdy obok nas przechodził inny pies-żadne inne smaczki nie sprawdziły się tak dobrze. Poza tym Rooney idąc na spacer czasem wręcz „zatraca” się w niuchaniu, i o ile wcześniej przychodził na wołanie, teraz przybiega jak tylko usłyszy swoje imię, a nawet sam z siebie częściej szuka kontaktu. Nie byłabym jednak sobą gdybym nie spróbowała przetestować Sea Jerky w jeszcze jeden sposób. Mianowicie… 2 lata temu nauczyłam Rooneya sztuczki polegającej na trzymaniu smakołyka na nosie, jednak od jakiegoś roku młody robił co mógł by się od tej sztuczki wymigać… spróbowałam więc z rybką. Efekt? Chyba nic więcej pisać nie muszę :)
Wobec tego z pełną świadomością mogę napisać, że słowa producenta to prawda. Psy - a przynajmniej mój - oszalał na punkcie tych rybnych kostek, które jeszcze nie raz zagoszczą u nas w domu. Polecamy!